Zagrzmiało, będzie urodzaj!

Zagrzmiało, będzie urodzaj!

Zagrzmiało, będzie urodzaj!

Ks. bp Józef Zawitkowski

 

Wstęp

Dziękuję Ludziom „Naszego Dziennika”

za to, że przez cały miesiąc umajony

będę mógł spotykać się z czytającymi,

aby jeszcze raz i któryś raz

przeżyć depozyt Świętego Jana Pawła II,

który zostawił nam Ojciec Święty

w swym nauczaniu podczas ośmiu

pielgrzymek do Ojczyzny.

 

Błogosławieni są ci, którzy

pamiętają testament Rodziców!

My, Polacy, mamy krótką pamięć,

więc ośmielam się przez cały maj

przypominać sobie i czytającym

ważne słowa.

 

Ja wiem, że po 27 kwietnia tego roku,

po wielkiej kanonizacji Papieża Polaka,

staną się wielkie rzeczy.

Dlatego będę z uporem śpiewał:

 

Janie Pawle teraz przyjdź

pośród Świętych wywyższony,

słowa swoje zamień w czyn,

Bóg niech będzie uwielbiony!

Niech zadrży ziemia, zadrży róg,

bo nic nad Boga i Któż jak Bóg?

 

Stąd taki tytuł

naszych dziennikowych zamyśleń:

 

Zagrzmiało, będzie urodzaj!

 

Poproszę też Ludzi Radia Maryja,

aby treści te czytali swoim słuchaczom.

Proszę o błogosławieństwo.

Bóg zapłać i Szczęść Boże!

 

1.05.2014 r.

Habemus Papam!

Był wtedy 16. dzień miesiąca różańcowego.

Właśnie w godzinach różańcowych

w bezbożnym radiu Polski Ludowej

poleciał komunikat: Habemus Papam!

Kardynała Karola Wojtyłę z Krakowa.

Potknął się makaroniarz na nazwisku

Papieża, ale niech mu będzie na zdrowie,

my i tak nie wierzyliśmy, bo w radiu

zawsze kłamali. Dopiero później,

gdy Papież przemówił do nas po polsku,

gdy poznaliśmy, że to nasz, z Krakowa,

co się wtedy nie działo?

Ludzie modlili się w Kościele,

w domu, w autobusach,

w pociągu, w szkołach, w sklepie.

Modlili się, płakali, tańczyli, śpiewali,

niektórzy upili się z radości –

Polak Papieżem!

Komuniści i Komitet Centralny Partii,

przewodniej siły narodu – zdrętwiał.

Co teraz będzie?

 

Siostra Magdalena napisała serdecznym

atramentem śpiewany list do Papieża:

Bo trzeba, żebyś wiedział

na swoim Watykanie,

że teraz już niejeden

zawiesił krzyż na ścianie,

zawiesił krzyż na ścianie.

 

Teraz już tylko czekaliśmy, kiedy Papież przyjedzie do Polski?

Wiedzieliśmy, że i On chce przyjechać do

Ojczyzny-Matki, ale rządzący mówili:

Nie może, bo nie ma wizy do Polski.

Ale beton!

 

Ojciec Święty wyznaczył termin wizyty na

2 czerwca 1979 r. Zadrżeli wszyscy!

Jak to będzie? Ojciec Święty w Polsce

i to na placu Zwycięstwa, na placu

ku czci zwycięskiej Armii Radzieckiej. Tak!

 

Niech zadrży ziemia, zagra róg,

bo nic nad Boga i Któż jak Bóg!

 

2.05.2014 r.

Niech zstąpi Duch Twój! Zielone Świątki – 2 czerwca 1979 r.

Zapachniało tatarakiem.

Słońce wschodziło

radośnie, a niebo było otwarte.

Ze wszystkich stron Warszawy szły pielgrzymki,

choć nas w Ludowym radiu straszyli,

że pociągi i autobusy tylko 20 km od Warszawy

i koniec trasy! W PRL-u wszystko robiło się na przekór rządowi, to i Żyd idąc, mówił: Ja też przeciw rządowi. Najpierw ścisnęło nas, gdy zobaczyliśmy

na lotnisku, jak Papież upadł na ziemię

i ucałował Polską Ziemię – jak matkę rodzoną.

A przejazd przez Warszawę.

Jaka piękna była wtedy Warszawa, jaka dumna,

kolorowa, biało-czerwona flagami i kwiatami,

którymi usłane były ulice.

Kocham Cię, Warszawo! Kocham Cię, Polsko!

Zobacz, jak wielkich masz Synów. Nie przeszkadzało też Ojcu Świętemu,

że Msza Święta będzie na placu Zwycięstwa,

a plac nazwany tak na cześć zwycięskiej Armii Czerwonej.

W pierwszych rzędach siedzieli sami sternicy PRL-u.

Jak oni się zachowają? Przeżegnają się, przyklękną?

Ciekawe, co im powie Papież? Nie można zrozumieć tego Narodu – bez Chrystusa,

A myśmy płakali i wołali: My chcemy Boga!

Ojciec Święty przerwał i prosił: Mówcie dalej! Niech słyszą ci z bliska i z daleka!

Słuchaj Jezu! Przemień, o Jezu, smutny ten czas! Wreszcie Prorok stojący między ziemią

a niebem zawołał: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi Tej Ziemi! Zagrzmiało!

Piorun trzasł.

Zadrżała ziemia, zagrał róg,

Bo nic nad Boga i Któż jak Bóg?!

3.05.2014 r.

Totus Tuus – o Maryjo! To piękne zawołanie: Cały Twój jestem,

o Maryjo! Wiem, jak Ojciec Święty kochał

Matkę Bożą. Może dlatego, że był sierotą, ale dziś dla Polaków jest wielkie święto,

Święto Konstytucji 3 maja i jeszcze więcej – Święto Matki Bożej Królowej Korony Polskiej,

Dziś mówimy krócej: Królowej Polski.

Po Mszy Świętej inauguracyjnej Ojciec Święty

spotkał się z Polakami i tak powiedział

o Prymasie Tysiąclecia, taki się zdarzył

jeden na tysiąc lat:

Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, gdyby nie było Twojej wielkiej wiary, niecofającej się przed więzieniem

i cierpieniem, Twej heroicznej nadziei,

Twego zawierzenia Matce Kościoła,

gdyby nie było Jasnej Góry. Prymas upadł przed Papieżem na kolana,

aby ucałować Pierścień Rybaka.

Ojciec Święty też przyklęknął i tak zostali

w pocałunku pokoju dwaj wielcy Polacy.

Nowe papiestwo jak dąb się rozłoży

przy polskim dębie (K.I. Gałczyński). Bo ten Wielki Prymas ówczesnym panującym,

którzy chcieli siadać na ołtarzu, powiedział:

Non possumus! Dalej nie możemy!

Księże Prymasie, za to się siedzi w więzieniu! Gdy będę w więzieniu, a powiedzą Wam,

że Prymas zdradził sprawy Boże, nie wierzcie,

że Prymas stchórzył – nie wierzcie…

Kocham Polskę bardziej niż własne serce! Z pokorą teraz padam na kolana,

abym wstał silnym Boga robotnikiem.

Gdy wstanę, mój głos będzie głosem Pana,

mój krzyk Ojczyzny będzie krzykiem (J. Słowacki).

Ojcze Święty, Ty już jesteś Święty.

Czas teraz na Prymasa Tysiąclecia.

Nie mamy króla ani wodza, ani proroka,

więc nasz głos Ojczyzny będzie krzykiem!

 

4.05.2014 r.

Chwalcie łąki umajone!

Święty Ojcze – Janie Pawle!

Wiem, że kochasz Matkę Bożą.

Tak głosi Twoje zawołanie – Totus Tuus!

A gdy odszedłeś do Domu Ojca,

tak mi się chciało w maju zaśpiewać,

na melodię Panience na dobranoc

ostatnią strofę: I daj mi sen

o łąkach umajonych,

gdzie jest Twój tron

z Papieża złotych róż,

a Ojciec nasz

różańcem Ci wyznaje:

Maryjo, już

na zawsze jestem Twój! Ojcze Święty, wiem, że kochasz

Kalwaryjskie Dróżki.

Zawsze, kiedy tu przychodziłem,

miałem świadomość, że zanurzam się

i czerpię, a tak niewiele daję od siebie…

Wszystkich, którzy tu przybywać będą,

proszę, abyście się za mnie modlili,

za życia i po śmierci.

To przedziwna rzecz te dróżki… Oj, Święty Ojcze! Teraz wiesz,

ile my za Ciebie, a teraz do Ciebie

prośby zanosimy.

Spójrz od Matki Bożej w stronę Polski.

Patrz, cała Polska rozmodlona.

Od kapliczki do kapliczki,

od krzyża do krzyża echem leci

modlitwa: Chwalcie łąki umajone!

Przypomnij Matce Bożej, że tu u nas

wszystkie kwiatki na łąkach

mają Jej imiona: Matki Boskiej dzwoneczki,

Matki Boskiej korale, Matki Boskiej pantofelki,

tu wszystko jest Matki Boskiej,

bo Ona nam Matką i Królową.

 

5.05.2014 r.

Na trzech stoi koronach…

Gdy mówię słowo – prorok,

myślę o tym, który przepowiada przyszłość.

Nie! Jest w tym coś z prawdy,

bo prorocy mówili o Mesjaszu, który ma przyjść.

Prorok to ten, który mówi w imieniu Boga,

a gdyby mówił co innego, niż kazał Bóg,

– umrze.

 

Gdy Papieżem został Polak,

odgrzebaliśmy proroctwa naszych poetów.

 

Pośród niesnasków – Pan Bóg uderza

w ogromny dzwon.

Dla Słowiańskiego oto Papieża otwarty tron…

A trzebaż mocy, byśmy ten Pański dźwignęli świat,

więc oto idzie Papież Słowiański, ludowy brat.

To Słowacki

 

Pewnie trochę naciągany tekst Mickiewicza,

ale niektóre strofy bardzo nam pasują

do osoby Papieża Polaka –Świętego:

Znałem Go… znałem

Jak urósł duszą i ciałem…

I słyszę z nieba głosy jak gromy:

To namiestnik wolności

na ziemi widomy!

On to na sławie zbuduje ogromy

Swego Kościoła.

Nad ludy i nad króle podniesiony,

na trzech stoi koronach, a sam bez korony.

 

A najmocniejszy był Gałczyński:

Oto Królowo, schodząc w serca głębię,

błagam, słuchając, co mówił Duch Boży:

Nowe papiestwo jak dąb się rozłoży

przy polskim dębie.

 

Wiem też, że natchnienie od zewnątrz

pochodzi

Duch wieje kędy chce.

O tym, że człowiek z kamieniołomów

będzie Papieżem, i to Świętym,

wiedział tylko Duch Boży

i tak Go przygotował.

 

6.05.2014 r.

Piękno kształtem jest miłości!

 

Pan Bóg to prosto prowadzi człowieka,

nawet po krętych ścieżkach naszego życia.

Potrzebne były i kamieniołomy,

i teatr rapsodyczny, i studia, i poezja.

Aż mi się ciepło pod sercem zrobiło,

gdy usłyszałem w przemówieniu do artystów,

gdy przeczytałem, że w oficjalnym nauczaniu Kościoła

Papież Święty cytuje Norwida.

Nic dziwnego – bliźniacza dusza.

 

Piękno na to jest

– by zachwycało

do pracy – praca,

by się zmartwychwstało.

 

Słuchajcie, pseudoartyści – profani!

Piękno kształtem jest miłości!

Jeśli nie umiesz kochać,

tylko uprawiasz seks,

nie dotykaj sztuki,

bo ta kształtem jest miłości.

 

Pewnie krytycy mają drugie zdanie,

ale Ojciec Święty uważał,

że niżej podany jest nie tylko

apoteozą sztuki, ale Norwidowym

uwielbieniem Trójcy Świętej:

 

O Ty! – Co jesteś Miłości profilem,

któremu na imię Dopełnienie…

O Ty! – Co się w Dziejach zowiesz Erą…

Duchem i Literą

I consummatum est!...

O Ty! – Doskonałe – wypełnienie.

 

Ojciec Święty wiedział,

że będziemy Mu klaskać

potrzebnie, a czasem nie w tym miejscu,

miał jednak w pokorze medytacji

przemyślaną Norwidową maksymę:

 

Ponad wszystkie Wasze uroki

Ty Poezjo, i Ty Wymowo,

Jeden – wiecznie będzie Wysoki,

odpowiednie dać rzeczy Słowo!!

 

Oj, Wielki Ty jesteś, Ojcze

i Święty!

 

7.05.2014 r.

Polsko, Twoja zguba w Rzymie!

 

W okresie realnego socjalizmu

poprawnie politycznym nauczycielom

bardzo pasował ten tekst

J. Słowackiego z I pieśni Beniowskiego,

aby nam tłumaczyć, że Słowacki

był bezbożny, bo powiedział:

Polsko, Twoja zguba w Rzymie!

Prawda.

Papież Grzegorz XVI,

przez fałszywą relację ambasadora,

a ambasador był Rosjaninem,

potępił Powstanie Listopadowe:

 

O Polsko!

Jeśli masz z Twoją urodą

Iść między ludy, jak wąż co się wije;

Jeśli masz zrównać się

z podstępnym Włochem,

Zostań czym jesteś

– ludzi wielkich prochem!…

Jesteś córą Boga

i siostrą jesteś Ukrzyżowanego,

Ciebie się żadna trucizna nie imie:

Krzyż twym papieżem jest

– twoja zguba w Rzymie.

A co na to Papież Polak?

I teraz ja przybywszy do Krakowa

pomyślałem sobie:

Miał rację.

Twoja zguba w Rzymie.

Zgubił się!

Teraz pójdę Go przeprosić

w katedrze na Wawelu.

 

I prysła cała propaganda

nauczycieli PRL-u

o bezbożności Słowackiego,

ale to trzeba być

Wielkim i Świętym.

 

8.05.2014 r.

Witam Was, Krakowianie!

 

Dziś w Krakowie wielkie święto,

a w niedzielę procesja na Skałkę

do patrona Krakowa i Polski

Świętego Stanisława biskupa i męczennika

ze Szczepanowa.

 

Piękny jest Kraków, stolica Jagiellonów,

a w nim królewska historia

i tylu w nim uczonych, świętych,

artystów i bohaterów, a nade wszystko

Kraków się szczyci, że dał światu

Wielkiego, Świętego Papieża.

 

Krakowianie śpiewali swemu Świętemu:

Kraków kocha Cię, Kraków dziękuje Ci!

I mają za co, bo Ojciec Święty

swą miłość do Krakowa wyraził tak:

Witam nade wszystko Was, Krakowianie!

Witam Wszystkich i witam Każdego.

Tak bardzo jesteście mi bliscy.

 

Tak bardzo czuję Was,

czuję przez to oddalenie.

Ale moje serce było

i nie przestało być związane z Wami,

związane z tym Miastem,

z tym dziedzictwem,

z tym polskim Rzymem.

Wierzcie mi. Niełatwo opuszczać Kraków.

Tu, na tej ziemi, się urodziłem.

Tutaj, w Krakowie, spędziłem

większość lat mojego życia.

Tu doznałem łaski powołania…

Tutaj też w katedrze wawelskiej

otrzymałem konsekrację biskupią.

Kraków jest dla mnie

szczególną syntezą wszystkiego,

co polskie i co chrześcijańskie…

Okazaliście mi miłość. Niech Wam Bóg zapłaci.

 

Płynie Wisła, płynie…

Zobaczyła Kraków, wnet Go pokochała,

a w dowód miłości wstęgą opasała.

 

9.05.2014 r.

Lubisz cukierki?

Przyzwyczailiśmy się,
że Ojciec Święty był zawsze taki uroczysty,
z krzyżem, w mitrze, w złotych ornatach.
Czasem był, ale taki skupiony,
pewnie modlitwą poleciał aż do
Przedwiecznego i wyglądało, 
jakby Go wcale nie było.
Nagle wstawał, powracał mocniejszy,
jakby wracał z góry Tabor,
gdzie z Bogiem rozmawiał.

Ale Ojciec Święty był bardzo cieplutki,
serdeczny, dowcipny, a na pewno
każdego chciał przygarnąć, przytulić,
bo kochał nie ludzkość, a człowieka.

Cudowny był Ojciec Święty,
na spotkaniu z dziećmi w Warszawie
na Skwerze, a całe spotkanie przygotował 
ksiądz Wojciech Drozdowicz, 
ten, co w Łowiczu potłukł telewizor, 
a w Warszawie na dachu wieżowca, z kontrabasem 
oczekiwał na przylot Papieża.

Wtedy dzieci pytały Ojca Świętego:
A lubisz cukierki?
Lubię, ale mi nie dają.
To proszę poczęstuj się.
Byłeś grzeczny w szkole?
No nie zawsze.
To tak jak ja, też nie zawsze. 
A płakałeś kiedy?
Tak, płakałem.
Nie płacz, bo chłopaki 
nie płaczą.

Gdyby tak szczerze i prosto
potrafili rozmawiać dorośli,
to radosny byłby świat.
Szkoda, że z tego wyrośliśmy.
Trzeba się jeszcze raz narodzić
i być jak dziecko, bo tacy skomplikowani
nie wejdziemy do Królestwa.

 

10.05.2014 r.

Nic nie szkodzi!

Po wizycie w Łowiczu

Ojciec Święty był zmęczony, źle się czuł.

Nic dziwnego, ale w Gliwicach,

na deszczu czekały tłumy Ślązaków,

a Kochany Papież zaczął kazanie tak: Bóg Wam zapłać za świętą cierpliwość.

– Życzymy zdrowia!

Bóg zapłać! Wiem, że Ślązacy

są cierpliwi, twardzi,

bo ja bym z takim Papieżem

nie wytrzymał.

– Wytrzymamy, wytrzymamy!

Mo przyjechać – nie przyjeżdżo,

mo nie przyjechać – przyjeżdżo.

– Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.

No to dobrze, jak nic nie szkodzi,

to wracam do Rzymu.

– Zostań z nami!

Kochamy Ciebie! Takiego kazania papieskiego

pewnie świat nie słyszał.

Słyszał, słyszał!

Pominę dialogi z młodzieżą

z okna na Franciszkańskiej,

ale w Wadowicach to Ojciec Święty koncertował. Nie lubię kremówek,

ale tu muszę je wspomnieć,

bo przecież było to papieskie kazanie: A tam była cukiernia.

Po maturze chodziliśmy na kremówki.

Wszystkiego nie da się spamiętać,

ale i tak dużo pamiętam (brawa!),

bom się w szkole porządnie uczył.

Jeszcze uczyłem się łaciny i greki.

Oj, żal odjeżdżać!

Zostań z nami!

Wiem, i powiem Ci, Ojcze Święty,

za Stefanią Gładkowską:

Mogą Cię inni więcej cenić,

ale kochać Cię więcej nie mogą!

Mogą, mogą!

 

11.05.2014 r.

Wujciu, i tak nas zostawisz?

Szczęśliwi są Ci, którzy mogli być

ze swoim prefektem akademickim,

duszpasterzem na wakacjach w górach,

na Mazurach, bo drugą miłością

Papieża – po górach – były Mazury.

Kochał Studzieniczną, tam czeremchy pachną, a Czarna Hańcza cudowna

na spływ kajakowy, na sobotnie golenie,

na Mszę na odwróconym kajaku

i na brewiarz, a wtedy wschodziło słońce. Tam też ksiądz Wojtyła dowiedział się,

że został biskupem. Duże dzieciaki

swego duszpasterza nazywali wujkiem,

bo nie wolno było księdzu być z młodzieżą

na wakacjach. Wujciu i co teraz?

Chyba nas tak nie zostawisz? Nie zostawił. Zawsze kochał młodzież.

To Ojciec Święty zapoczątkował Światowe Dni Młodzieży. Odważne to, ale cudowne!

Ile ten Święty Papież powiedział

komplementów dla tych dużych dzieciaków,

a już dialogi w oknie na Franciszkańskiej

to były wzajemne serenady: Przecież wiecie, że Papież Was kocha!

Jesteście moją radością!

– Ty jesteś naszą młodością!

Jesteście wiosną Kościoła!

– Kochamy Cię!

 

12.05.2014 r.

Każdy ma swoje Westerplatte

 

Bardzo czekałem na dzień 12 czerwca 1987 r.,

bo w tym dniu Ojciec Święty

miał być na Westerplatte i modlić się

nad grobem majora H. Sucharskiego,

a mnie ożyły w pamięci słowa

bohaterskiego dowódcy:

 

Chłopcy, czy wiecie, że w mojej rodzinnej wsi

kwitnie teraz złotogłów? Pochowajcie mnie

w Polsce. Ach, ta trudna Polska!

Piękne są kwiaty w słonecznej Italii,

ale nie mają duszy.

Czy wiecie, jak pachnie macierzanka?

Tu jest woreczek z zasuszonymi kwiatami

i z grudką ziemi z grobu mego ojca…

a tu różaniec. Codziennie modliłem się

za Was. Włóżcie mi to do trumny.

 

Panie Majorze, Westerplatte znów wolne!

To oni prosto do nieba czwórkami szli,

Żołnierze z Westerplatte.

 

Nad grobem tego męczennika

modlił się Święty Papież Polak – Jan Paweł II,

a do nas mówił tak:

 

Wiem, że tu, na Westerplatte, grupa młodych Polaków

pod dowództwem majora Sucharskiego

trwała ze szlachetnym uporem,

podejmując nierówną walkę z najeźdźcą,

walkę braterską. Pozostaną w pamięci

jako wymowny symbol. Trzeba, aby ten symbol

wciąż przemawiał do nowych ludzi i pokoleń Polaków.

Każdy z Was, młodzi przyjaciele, znajduje w życiu

jakieś swoje Westerplatte… jakąś słuszną sprawę,

o którą trzeba walczyć, jakiś obowiązek, powinność,

od której nie można się uchylić,

nie można zdezerterować!

 

Prężył się dumnie biskup polowy Wojska Polskiego

generał Sławoj Głódź i dyskretnie ukrywał

kropelkę rosy pod rzęsami.

Ach, Ty trudna Polsko!

 

13.05.2014 r.

Zabili Go!

Krążyły przepowiednie, że na placu św. Piotra

w Rzymie poleje się krew,

że Papież będzie uciekał z Rzymu,

ale kładliśmy to do bajek, do klechd ludowych.

 

Zmieniał się świat. Pierestrojka,

mur berliński, kiedyś te kamienie drgną…

Nie podobało się to diabłu i jego aniołom.

Radzili diabły przy czerwonym stole,

uradzili i podpisali cyrograf – zabić Go!

 

Była środa, 13 maja 1981 roku.

Audiencja generalna, oczekiwanie.

Pielgrzymi z Kościana przywieźli obraz

Matki Boskiej Częstochowskiej

z ziaren utkany przez księdza E. Pośpiesznego.

Jest!

Wyciągnięte ręce, wołanie: Viva Papa!

Słychać i Polaków: Sto lat! Nagle,

strzał

cisza

zerwały się gołębie z dachów Watykanu

syreny

płacz

modlitwa

krzyk: Zabili Go!

 

Matka Boska z Kościana to widziała.

Pielgrzymi napisali książkę:

Myśmy tam byli. Karabinieri,

karetki, Klinika Gemelli,

a cały Kościół płakał.

Cały świat błagał Boga na kolanach

przez Jego Matkę i przez łzy:

zachowaj Go dla nas i dla świata!

 

Ksiądz Drozdek na Krzeptówkach

opowiadał pielgrzymom, że Matka Boska

zobaczyła w Morskim Oku

zakrwawiony pierścień Rybaka.

Wyłowiła, otarła i ocaliła.

 

Tylko jeden miał wątpliwości:

Dlaczego On żyje?

Przecież nie chybiłem.

 

14.05.2014 r.

Wolność czy samowola?

 

Jak ten Święty Papież widział daleko.

Znał historię swojego Narodu.

Utraciliśmy naszą wolność

głupim zawołaniem: Polska nierządem stoi!

Ojciec Święty mówił do Narodu,

który 120 parę lat różnymi drogami

– walką zbrojną, nauką, modlitwą,

ale uparcie dążył do wolności. Pokolenie papieżowe przeżyło niewolę

dwóch totalitaryzmów: hitlerowskiego

i stalinowskiego, i znów zrywa się ku wolności.

Wolność to wartość pierwsza po życiu.

Wolność krzyżami się mierzy!

Słowa Świętego Ojca brzmią tak: Bóg stworzył człowieka wolnym…

a człowiek skierował swą wolność

przeciwko Bogu, a w konsekwencji

przeciwko sobie. Człowiek stał się

niewolnikiem grzechu. Wysoka była

cena, jaką za naszą wolność zapłacił

Chrystus. Była to cena krzyża.

Wy zatem, bracia, jesteście powołani

do wolności. Nadużycie wolności

prowadzi do zniewolenia. Oto paradoks,

oto głęboki dramat naszych czasów:

W imię wolności – zniewolenie!… Wolność nie oznacza samowoli.

Człowiek nie może czynić – co mu się podoba.

Człowiek bez poczucia odpowiedzialności…

popada w uzależnienia, tracąc przy tym

Ojczyznę i wolność. Może wystarczy, bo Polacy już nie chcą,

tego słuchać. Wolą łatwiejsze: Róbta, co chceta!

Nie wystarczy wolność otrzymać.

Trzeba ja ciągle zdobywać.

Ludzie bezwolni tańczą jak chochoły,

gdy im grają: Miałeś, chamie, złoty róg!

 

15.05.2014 r.

Ja, Syn Polskiej Ziemi!

 

Często Ojciec Święty

wracał do tego zwrotu:

Ja, Syn Polskiej Ziemi,

ale to była zapowiedź, że teraz

będzie coś bardzo ważnego.

Już w pierwszym kazaniu – zielonoświątkowym Papież wołał: I wołam ja, Syn Polskiej Ziemi, a zarazem ja – Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia… Zdziwiło nas to,

że już w pierwszej pielgrzymce Ojciec Święty mówił: Zanim stąd odjadę – proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli

z wiarą, nadzieją i miłością.

Abyście nigdy nie zwątpili,

nie znużyli się i nie zniechęcili,

abyście sami nie podcinali

tych korzeni, z których wyrośliśmy… abyście szukali zawsze duchowych mocy u tego,

u którego tyle pokoleń naszych ojców i matek ją znajdowało.

Obyście nigdy nie utracili wolności ducha! Widział Święty, że cieszymy się wolnością, ale pójdziemy

do siebie i nie spostrzeżemy,

że u drzwi domu

stoją już propozycje nowych zniewoleń, i te zniewolą ducha,

a Narodu duch zatruty,

to dopiero bólów ból. Ładny jest tytuł programu: Kocham Cię, Polsko!

Ale to tylko rozrywka, a kto nas nauczy, jak zachować,

jak przekazać to duchowe dziedzictwo, któremu na imię

Polska? Przecież nie mamy ani króla, ani wodza, ani proroka, więc Janie Pawle, teraz przyjdź,

pośród świętych wyniesiony!

 

16.05.2014 r.

Solidarność

Na trasie trzeciej pielgrzymki Ojca Świętego

do Polski był Gdańsk.

A był rok 1987.

Byliśmy bardzo ciekawi,

co Ojciec Święty

powie w Gdańsku o Solidarności.

A zaczęło się to wszystko na placu Zwycięstwa

w Warszawie 1979 roku.

Niech zstąpi Duch Twój!

I zstąpił jak piorun, jak wicher. Powiał Wiatr od Morza.

Polacy się wyprostowali,

wstali z kolan.

Bóg da siłę swojemu ludowi,

Bóg swój lud ocali.

To było moralne zjednoczenie

milionów Polaków – Polska Solidarność,

a święty Papież mówił

w Gdańsku tak: Morze mówi człowiekowi

o potrzebie szukania

się nawzajem. O potrzebie spotkania się

i współpracy, o potrzebie solidarności.

Właśnie to słowo „solidarność” zostało wypowiedziane tutaj,

nad Polskim Morzem…

W imię przyszłości człowieka

i ludzkości,

trzeba było wypowiedzieć to słowo – „solidarność”.

Dziś płynie ono szeroką falą

przez świat.

I świat nie może o tym zapomnieć.

Nie może być mowy o żadnym postępie,

jeżeli w imię solidarności nie będą respektowane

prawa człowieka…

Tu, nad Bałtykiem, wypowiadam to słowo i ja:

Solidarność. Solidarność musi iść przed walką,

a nie jest to walka przeciw drugiemu,

ale o dojrzały kształt życia ludzkiego. Solidarność otworzyła bramy wolności…

Zburzyła mur berliński. Słyszałem od Was:

Nie ma wolności

bez Solidarności!

Dzisiaj wypada dopowiedzieć:

Nie ma solidarności bez miłości! A my wtedy mieliśmy nadzieję.

Diabli wszystko wzięli.

Zostały nam tylko

poszarpane sztandary,

kamienie, które drgną

i krzyże wolności w Gdańsku,

ale z nadzieją.

 

17.05.2014 r.

Słuchaj, Izraelu!

 

Bóg Twój jest Bogiem Jedynym i nie masz innego!

 

Programem czwartej pielgrzymki Świętego Ojca do Ojczyzny było przypomnienie nam Dziesięciu Przykazań Bożych.

Ludzie wierzący cieszyli się każdą pielgrzymką Ojca Świętego, ale bezbożni robili przykrości Papieżowi:

Ile nas kosztuje ta pielgrzymka? Zachowuje się jak superstar, czeka tylko na oklaski. Po co tu przyjeżdża? Żeby uczyć nas pacierza?

Tak, bo są ludzie, którzy żyją, jakby Boga nie było. Może choć po jednym zdaniu z nauczania Papieża o przykazaniach:

1. Jam jest Pan Bóg Twój! Jest to prawo wypisane odwiecznie w sercach ludzkich.

2. Nie bądź chrześcijaninem byle jakim.

3. Katolicy zaniedbują coniedzielną Mszę Świętą. Odchodząc od źródeł miłości i świętości, odchodzimy od Boga.

4. Bądź godny imienia ojca, bądź godna imienia matki.

5. Naród, który zabija swoje dzieci, staje się narodem bez przyszłości. Wierzcie mi, że niełatwo było mi to powiedzieć o moim narodzie.

6. Miłość to nie cudzołóstwo i rozwiązłość.

7. Czy przeze mnie inni nie stają się nędzarzami?

8. Prawda Was wyzwoli.

9. Nie dajcie się uwikłać człowiekowi cielesnemu.

10. Co ważniejsze – być czy mieć?

 

Ten nasz Święty wszystko o nas

wiedział.

Ulepi sobie człowiek golema

na pohańbienie siebie.

Dotknęliśmy drzewa życia

– umrzemy!

Kładę przed Wami Życie

i śmierć, błogosławieństwo

i przekleństwo – wybierajcie!

Ja i mój dom, ostajemy przy

Bogu!

 

18.05.2014 r.

Witaj, Ziemio Łowicka!

 

Będę się chwalił nie tylko

najdłuższym na świecie

powitaniem Ojca Świętego

przez Biskupa Łowickiego,

ale wszystkim, co stanowi

piękno i kulturę Łowickiego

Księstwa.

 

Bądź pozdrowiona, ziemio,

tak hojnie ubogacona tradycją

chrześcijańską

i wiarą Twojego ludu, który mimo

dziejowych burz zawsze trwał przy

Chrystusie.

 

A ja chcę dodać: Ziemio

pracowitych Borynów,

pachnąca rumiankiem i

wiankami ostatnich

Nieszporów, ziemio słodkiego

Pelikana i kolorowych

procesji Bożego Ciała.

 

Ze względu na obecność księży

pijarów w Łowiczu

i ze względu na księdza

Konarskiego, twórcę Komisji

Edukacji Narodowej,

odznaczonego królewskim

medalem Sapere Auso – temu,

co ośmielił się być mądrym,

Święty Ojciec mówił w Łowiczu

o wychowaniu:

 

Drodzy Rodzice! Nie

zapominajcie o wspólnej

codziennej modlitwie. Jesteście

dla swoich dzieci

pierwszymi nauczycielami wiary i

cnót chrześcijańskich

i nikt Was w tym nie może

zastąpić…

 

Kapłani i Katecheci. Wielu z Was

wie,

ile to kosztowało ofiar i odwagi.

Minęły czasy

zmagań o swobodę katechizacji.

Otwórzcie

na oścież drzwi Kościoła. To

wielkie dobro

nauczanie religii w szkole domaga

się szerszego

i odpowiedzialnego

zaangażowania…

 

Drodzy chłopcy i dziewczęta.

Chcę Was zapewnić,

że Papież Was kocha. Nie lękajcie

się szukać

prawdy… Uczcie się! Wiedza

otwiera horyzonty.

Wielki jest ten człowiek, który

chce się czegoś nauczyć.

Trudne to, ale wymagajcie od

siebie,

choćby od Was inni nie wymagali!

Odważcie się być mądrymi!

 

Ojcze Święty, nie pamiętaj,

żeś się u nas rozchorował,

teraz z pomnika patrzysz

tylko na aptekę.

A my się modlimy z Tobą

do Matki Bożej, Księżnej

Łowickiej.

Jesteście moją nadzieją!

– Kochamy Cię

Bądźcie stróżami poranka wielkanocnego.

– Ty jesteś naszą radością!

Nie lękajcie się!

Papież Was kocha!

– Śpiewaj z nami!

Każecie mi zdezerterować?

– Kraków Cię kocha!

– Wróć do domu!

 

19.05.2014 r.

Litwo, słyszę Twój głos!

 

W dniu 5 czerwca 1991 r. Święty Ojciec

gościł w Łomży i tam spotkał się z Litwinami.

Został mi w pamięci ten cudny widok,

kiedy smukła Litwinka z toczkiem na głowie,

ze łzami w oczach,

mocno wtuliła się do serca Świętego Papieża.

To pewnie wtedy urodziło się papieskie zawołanie:

Litwo, słyszę Twój głos!

 

Może więc stosowna jest okazja,

aby w dzisiejszym zamyśleniu przypomnieć

kilka słów skierowanych do Litwinów.

 

Drodzy nasi Bracia i Siostry z Litwy!

Pragnieniem serca jestem z Wami

i pragnę od dawna być pośród Was.

Codziennie nawiedzam Waszą Ojczyznę w modlitwie.

Wspominam dziś wyjątkowe święto – 600-lecie Chrztu Litwy.

Litwo, Ojczyzno Świętych i Bohaterów.

Litwo, kraju Maryi…

Litwo świętego Kazimierza

i dynastii Jagiellonów!

 

A po litewsku Ojciec Święty dodał:

Litwo, słyszę Twój głos!

I na ten głos odpowiadam stąd,

gdy jestem tak blisko…

Z łomżyńskiej katedry polecam sprawę

mojej pielgrzymki na litewską ziemię Tej,

co w Ostrej świeci Bramie i jest

jaśniejącą Jutrzenką Nadziei…

 

Umiłowani Litwini!

Z Wami jest Chrystus!

Z Wami jest Maryja – Matka Miłosierdzia.

Z Wami jest Kościół,

z Wami jest Papież.

 

Kochał Ojciec Święty tych Litwinów,

tylko dlaczego dla nas oni tacy drapieżni.

Przecież tyle nas łączy – Pogoń i Korona

potęga Jagiellonów, a przecież my mówimy

inwokację Mickiewiczową jak codzienny pacierz:

Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy

i w Ostrej świecisz Bramie:

Weź w Swą obronę

Litwę wierną i Koronę.

 

20.05.2014 r.

Jesteście potrzebni Europie!

 

Przystąpienie do Unii Europejskiej

jedni przyjęli z entuzjazmem,

inni mieli, a teraz mają więcej wątpliwości.

Żeby nam ktoś powiedział: ile dajemy,

ile otrzymujemy? Napoleon i jeszcze lepsi

próbowali jednoczyć Europę. Idea autorów

Unii jest piękna. Jeden z nich będzie Świętym.

Ale!

Do Europy bezmyślnym stadem,

wlokąc za sobą miłość i zdradę,

idziemy, niosąc nasze symbole

przez perz i ugór, i przez puste pole,

zdeptaną dumę i honor, i wiarę.

 

Inni mówili: Europa albo śmierć!

A Święty Papież na to tak:

 

My wcale nie musimy do Europy wchodzić,

bo my w niej jesteśmy. Nie musimy

do niej wchodzić, ponieważ ją tworzyliśmy

i tworzyliśmy z większym trudem,

aniżeli Ci, którzy przypisują sobie

patent na europejskość, np. wolność

odbierania życia nienarodzonemu dziecku.

 

Jako Biskup Rzymu pragnę zaprotestować

przeciwko takiemu kwalifikowaniu Europy.

To obraża ten wielki świat kultury chrześcijańskiej,

któryśmy tworzyli za cenę wielkich cierpień.

Kulturę europejską tworzyli męczennicy

trzech pierwszych stuleci… Tworzył ją ks. Jerzy.

 

Po upadku jednego muru odsłonił się inny mur,

który przebiega przez ludzkie serca…

Do zjednoczenia kontynentu europejskiego

jeszcze daleka droga. Nie będzie jedności Europy,

dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha.

Bez Chrystusa nie da się budować stałej jedności.

Europa potrzebuje świadectwa wiary Polaków,

Polska potrzebuje Europy… Europa musi

oddychać dwoma płucami.

 

Unia będzie wtedy, gdy Europa będzie mieć jedno serce

i jednego ducha.

Nie ma Unii bez Komunii.

 

21.05.2014 r.

Jestem, pamiętam, czuwam!

 

Młodzi nie wiedzą, a starsi już zapomnieli,

co to takiego Apel Jasnogórski.

Lata pięćdziesiąte tamtego stulecia

to szalejący reżim komunistyczny.

Religię wyrzucono ze szkół,

procesy księży, biskupów.

Prymas Polski Stefan Kard. Wyszyński w więzieniu.

Non possumus!

Dalej nie możemy!

 

A zbliżało się tysiąclecie chrztu Polski.

Kto nas przygotuje na wielkie Milenium?

Oczy wszystkich zwróciły się na Królową Polski,

Matkę Boską Częstochowską.

Ksiądz Prymas przygotował w więzieniu program

Wielkiej Nowenny i nauczył nas modlitwy,

która miała być jak capstrzyk, obudzeniem Narodu:

Maryjo, Królowo Polski,

jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!

Cały Naród

będzie modlił się Apelem, a biskupi,

gdziekolwiek będą,

będą błogosławić Narodowi.

Matka Boża rozpoczęła wędrówkę od biskupa

do biskupa, od parafii do parafii

i tak uczyniła rachunek sumienia nam, Polakom.

To wszystko przeżywał Karol Wojtyła jako kapłan,

jako biskup, a gdy był

na Jasnej Górze,

tak tłumaczył młodzieży

tę modlitwę:

 

Tu trzeba przychodzić

i przystawiać ucho,

jak bije serce Matki.

Jestem, to imię Boga.

Jestem wobec Boga.

Patrzcie na krzyż, Boże Jestem – znaczy Miłość.

Pamiętam! Wielkich dzieł Boga nie zapominajcie!

Nie zapominajcie krzyża, Zmartwychwstania,

Eucharystii i Pięćdziesiątnicy…

Człowiek trwa przy Bogu,

gdy pamięta.

Czuwam to znaczy staram się

być człowiekiem sumienia.

 

Zapomnieliśmy o Apelu,

nawet biskupi, co mają

tęgie głowy, a zapomnieli!

Ojcze Święty, obudź nas o 21.00.

 

22.05.2014 r.

Zazdroszczę Ci!

Był rok 1987. Ojciec Święty mówił nam

o sakramentach świętych.

W Łodzi przypadł temat:

Eucharystia i Ojciec Święty

miał udzielić I Komunii Świętej

dzieciom w diecezji łódzkiej.

Mówił do świata o Wielkiej

Tajemnicy wiary.

 

A tu setki umęczonych dzieci.

Gorąco było.

Troskliwe siostry dawały

dzieciom wodę.

A Ojciec Święty mówił do dzieci tak:

 

Dziś macie przyjąć do Waszych serc

Pana Jezusa jako pokarm…

Człowiek potrzebuje pokarmu, aby żyć.

Potrzebuje też pokarmu i napoju dusza ludzka,

aby mogła wytrwać w wędrówce do życia wiecznego.

Człowiek potrzebuje Eucharystii,

aby mógł żyć na wieki…

O, jakaż to radość dla Was,

dla Waszych Rodziców,

rodzin i Waszych parafii.

 

Zazdroszczę dziewczynkom, które w Boże Ciało

sypią kwiatki pod stopy Pana Jezusa

i z Aniołami mówią:

Święty, Święty…

Zazdroszczę chłopcom,

którzy będą ministrantami

i będą zaglądać na ołtarz,

jak to wygląda Pan Jezus?

To mój utracony raj.

Już nie umiem wrócić

do tej pierwszej gorliwości.

 

Dziś w roku kanonizacji Ojca Świętego

dzieci te mają już 27 lat więcej.

Ich dzieci szykują się

do I Komunii Świętej.

Dokąd Pan Bóg

zostawi im pamięć,

będą się chwalić:

Mnie I Komunii Świętej

udzielał Ojciec Święty.

To Ci zazdroszczę

i w pamiętniku Ci napiszę:

 

Dziś Cię za stołem swym

Chrystus ugościł,

dziś Anioł Tobie niejeden zazdrościł.

Święta i skromna…

Ty spuszczasz oczy,

które Bóstwem gorą.

Jak Ty mnie swoją przerażasz

pokorą.

Ja bym dni wszystkich rozkosz

za nie ważył,

gdybym dzień jeden,

tak jak Ty przemarzył.

 

23.05.2014 r.

Ci to mieli szczęście!

Program pielgrzymek Papieża miał dokładnie ustalony porządek,

ale był też dzień odpoczynku. Porządek tego dnia

ustalał sam Papież.

Pamiętamy, jak odpoczywał w górach.

Szedł w trampkach Doliną Chochołowską,

spoglądał na góry,

oddychał czystym powietrzem, usiadł na kamieniu,

aby dokończyć Zdrowaś

z tajemnic radosnych.

Maryja pobiegła przez góry,

Góralu czy Ci nie żal?

 

Lubił ksiądz Karol spływy kajakowe

Czarną Hańczą, gdzie Studzieniczna,

gdzie pachną czeremchy,

gdzie jeszcze można usłyszeć ciszę.

 

W 1999 r. na trasie papieskiej pielgrzymki

był Ełk, jezioro Wigry,

a na wyspie dawny klasztor Kamedułów.

 

Dzień 9 maja był Ojca Świętego dniem odpoczynku.

Chciałbym odwiedzić chłopską

rodzinę.

Biskup Ełcki wskazał państwa

Milewskich, którzy mieszkają w Leszczewie,

około 10 km od Wigier. Milewscy to biedna,

ale bardzo pobożna rodzina.

U nich przy zagrodzie jest figurka

Matki Boskiej z Lourdes,

po przeciwnej stronie jest krzyż wioskowy.

Tam mieszkańcy Leszczewa przychodzą na majowe,

a modlitwie przewodniczy

pan Stanisław Milewski.

 

Ksiądz proboszcz uprzedził Milewskich,

że mogą mieć Gościa. Przyjechał. Uklękliśmy wszyscy,

a On przywitał każdego, przygarnął dzieci.

Jak Wam się żyje? Jak się żyje? Ciężko! Ale język kołkiem stanął,

łzy się polały. Mam różaniec.

Nie wiem, czy to trwało długo,

czy tylko chwilę.

Sen to był czy jawa?

Wiem, że tu, na tym krześle,

siedział Ojciec Święty. Mój Boże!

 

Panie Stasiu, Ojciec Święty

teraz jest Święty.

Wiem. Święty był w moim domu.

 

24-25.05.2014 r.

Brońcie krzyża! Było to w Zakopanem

w dniu 6 czerwca 1997 roku.

Ileż to komplementów powiedział Święty Papież tym góralom:

Na górali zawsze można liczyć! A kapele! Ale ich było

i jak oni grali!

Córuś-Bachleda na kolanach witał Papieża,

jak na górala przystało.

A postroili się wszyscy,

od dziecka do starszych.

A ołtarz jaki piękny.

Od ołtarza skocznią biegła

biała droga,

aż pod krzyż na Giewoncie. Jak ten Ojciec Święty

widział daleko.

Widział nie tylko dzieciaki w Miętnem,

ale i wydarzenia

na Krakowskim Przedmieściu

w rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Papież mówił wtedy o krzyżu. Będą patrzeć na Tego,

którego przebodli…

Rozumieli to mieszkańcy Podhala. I kiedy kończył się wiek XIX, ojcowie wasi na szczycie Giewontu

ustawili krzyż.

Ten krzyż tam stoi i trwa.

Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów.

Patrzy w stronę Zakopanego i Krakowa i dalej w kierunku Warszawy i Gdańska.

Ogarnia całą naszą ziemię

od Tatr po Bałtyk.

Chrystus towarzyszy nam w codziennej pracy

i na szlakach górskich wędrówek… Nie wstydźcie się krzyża!

Brońcie krzyża!

Nie pozwólcie, aby imię Boże

było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności

za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów i szpitali.

Niech on tam pozostanie!

Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności,

o narodowej tożsamości.

Polsko, Ojczyzno moja,

uwielbiaj Chrystusowy krzyż! Krzyż zawsze będzie znakiem sprzeciwu,

ale kto zaczyna walczyć

z krzyżem, ten już poniósł klęskę. Synu, trwogi zbądź!

Płyńmy bądź co bądź.

Patrz, jak się zmienia! Weź do ręki koronkę różańca! Nasz Święty, idąc do Solvayu,

trzymał prawą rękę w kieszeni. Wiem dlaczego.

Przesuwał paciorki różańca

i tak Mu zostało

od kamieniołomów

aż do Watykanu. Gdy jaśnie oświeceni mówią,

że Różaniec to dla prostaków,

co nie umieją czytać,

na pewno nie dla inteligencji, dziękujemy Ci, Ojcze Święty,

za list apostolski: O Różańcu NMP. Od mych lat młodzieńczych modlitwa ta miała ważne miejsce w moim życiu duchowym.

Przypomniała mi o tym moja ostatnia pielgrzymka do Polski,

a przede wszystkim odwiedziny sanktuarium w Kalwarii.

Różaniec towarzyszył mi

w chwilach radości i doświadczenia,

zawierzyłem mu wiele moich trosk… W dwa tygodnie po wyborze mnie na Stolicę Piotrową tak mówiłem: Różaniec, to modlitwa,

którą bardzo ukochałem. Przedziwna modlitwa.

Przedziwna w swej prostocie

i głębi zarazem… Patrzę na Was wszystkich:

rodziny chrześcijańskie,

osoby chore i w podeszłym wieku, na Was, młodzi: weź znów ufnie do ręki koronkę różańca.

Różaniec to skarb,

który trzeba odkryć. Na zakończenie listu apostolskiego Święty Ojciec

modlił się modlitwą bł. Bartolomeo Longo:

O błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu łączący nas

z Bogiem, więzi miłości,

która jednoczysz nas z Aniołami, wieżo ocalenia od napaści piekła, bezpieczny porcie w morskiej katastrofie!

Nigdy Cię już nie porzucę.

Będziesz mą pociechą

w godzinie konania.

Tobie ostatni pocałunek

gasnącego życia.

A ostatnim słowem moich warg niech będzie

Twoje słodkie imię,

o Królowo Różańca,

o Matko moja droga.

Ucieczko grzeszników,

Pocieszycielko strapionych,

bądź błogosławiona! Jest taka moda

unijnych urzędników,

że trzymają prawą rękę w kieszeni.

A masz tam różaniec?

No to po co nosisz rękę w kieszeni?

 

26.05.2014 r.

Totus Tuus, o Maryjo! Dziś jest Dzień Matki. Ludzie wierzący

nie tylko dziś, ale w każdy dzień życia

pamiętają o Bożym przykazaniu: Czcij ojca swego i matkę swoją. To nie wystarczy być posłusznym, kochać, ale czcić jak Pana Boga. To aż tak? Tylko sieroty wiedzą, co znaczy utracić Mamę.

Potem przychodzi choroba sieroca. Nie mam

komu powiedzieć: Mama, jestem głodny. Mama,

boli mnie! Zostaje tęsknota, łzy do poduszki

i prośba: przyjdź albo przyśnij się chociaż. Dobrze, że w Kościele nigdy nie czuję się sierotą.

Bo to z krzyża powiedział mi Pan Jezus: Synu,

oto Matka Twoja! I od tej pory wziąłem Ją

pod swoją opiekę, a Ona mnie. Ojciec Święty był sierotą, dlatego rozumiem

jego szacunek dla każdej Matki. Dlatego rozumiem

jego maryjną pobożność. Kochał modlitwę

różańcową. Jego biskupie i papieskie zawołanie:

Totus Tuus – cały Twój jestem, o Maryjo,

mówi mi wszystko. W radosny Dzień Matki

przytoczę papieską modlitwę z Jasnej Góry: O Matko! Zostałem powołany do posługi

Kościołowi i powtarzam wciąż: Totus Tuus!

Pragnę być sługą wszystkich, ale jestem Synem

tej Ziemi i tego Narodu. To jest mój Naród!

To jest moja Ojczyzna! Matko, wszystko moje

jest Twoim. W dniu 13 maja minęło 3 lata od tego

południa, kiedy ocaliłaś mi życie…

Dziś pragnę tu, na Jasnej Górze, pozostawić jako

wotum przestrzelony pas sutanny… Totus Tuus!

Więcej nic nie dodam. I płakał. Papieże nie płaczą! Więc i ja dziś będę się chwalił.

Przecież 26 maja 1990 r. powiedziałeś wszystkim, Święty Ojcze,

że chcesz, abym był biskupem. Płakał mój tata, płakał

w Studziennie ks. Drewniak. A ja? Bałem się bardzo,

ale Papieżowi, i to Świętemu, się nie odmawia, więc

Studziańskiej, Świętorodzinnej powiedziałem: Jam sługa Twój!

 

27.05.2014 r.

Dlaczego to ja cierpię?

 

Nasz Święty Ojciec bardzo

subtelnie mówił o cierpieniu,

bo sam cierpiał i cierpienia

nie ukrywał.

To On zostawił nam najpiękniejszą katechezę

o tajemnicy cierpienia.

Oto Jego słowa:

 

Człowiek dotknięty chorobą

często pyta samego siebie: Dlaczego ja… po co,

jaki jest sens tego cierpienia?

Gdy nie znajdzie odpowiedzi,

załamuje się, bo cierpienie

mocniejsze jest od niego…

Cierpienie można zrozumieć tylko

i wyłącznie w świetle Bożej Miłości

– jak dziecko.

 

Czuję jak niewystarczające jest

słowo, w którym mógłbym Wam

przekazać moje ludzkie

współczucie…

Łączę się z Wami,

gdziekolwiek jesteście

– w domach, szpitalach,

klinikach, przychodniach,

sanatoriach, proszę Was, czyńcie

zbawienny pożytek z krzyża,

który stał się udziałem każdego

z nas… Nie zapominajcie też

o mnie.

 

Kościół jest wdzięczny wszystkim,

którzy Wam posługują jako

lekarze, pielęgniarki

i cały personel służby zdrowia.

Znam doświadczenie

szpitalnego łóżka.

Modlę się, byście zdołali

złożyć swój ból u stóp

Chrystusowego Krzyża…

Pamiętajcie, że tak bardzo

potrzebuje Was Kościół,

świat i nasza Ojczyzna…

Tak bardzo liczy na Was Papież!

 

Choremu potrzebne są słowa

pocieszenia. Tylko natrętnym

pocieszaniem można

zdenerwować człowieka.

Chorzy są po to, aby zdrowi byli

lepsi, aby zdrowi byli mądrzejsi.

Lekarze, pielęgniarki, salowe,

którzy korzystają z tego

zamyślenia, pragnę ucałować

Wasze ręce, przecież

przez Waszą wiarę, modlitwę,

mądrość i dobroć ja żyję!

Szpital to czas rekolekcji.

Człowiek musi stanąć

przed Bogiem, przed lekarzem,

przed sobą

w nagiej prawdzie.

Widzisz jakim jesteś?

Widzę i wstydzę się!

Wracaj do domu. Wiara Twoja

Cię uzdrowiła!

 

28.05.2014 r.

Jezu, ufam Tobie!


Był to dzień 17 sierpnia 2002 roku.

Dobiegała końca ósma pielgrzymka

Ojca Świętego do Ojczyzny. Czuliśmy,

że to pewnie nasze ostatnie spotkanie

z Papieżem Polakiem na Rodzonej Ziemi.

Od 1981 r. Ojciec Święty był coraz słabszy,

ale mocniejszy duchem i widzący dalej.

 

Właśnie tego dnia Papież Miłosierdzia

konsekrował w Krakowie-Łagiewnikach

bazylikę Bożego Miłosierdzia. Czynił to

z wielkim wzruszeniem.

 

Wiele moich osobistych wspomnień

wiąże się z tym miejscem. Przychodziłem

tutaj w drewnianych butach, gdy pracowałem

w pobliskim Solvayu…

Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek

w drewniakach będzie kiedyś konsekrował

bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich

Łagiewnikach. Boże, Ojcze Miłosierny,

pochyl się nad nami grzesznymi, ulecz naszą słabość…

miej miłosierdzie dla nas i całego świata.

Stąd ma wyjść iskra, która przygotuje świat

na ostateczne przyjście Chrystusa. Trzeba tę iskrę

rozniecić… Bądźcie świadkami miłosierdzia.

 

We Mszy Świętej na Krakowskich Błoniach

uczestniczyło około 2 milionów ludzi. Zgromadzenie

sięgało aż na kopiec Kościuszki.

To było pożegnanie Ojca Świętego. Sprawował

Mszę Świętą jak Baranek złożony na ołtarzu.

 

Człowiek nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było.

Usiłuje decydować o zaistnieniu życia,

wyznaczać jego kształt przez manipulacje genetyczne,

określać granice śmierci… Dlatego człowiek przeżywa

lęk przed przyszłością, pustką, przed cierpieniem,

przed unicestwieniem… jak bardzo potrzebuje świat

Bożego Miłosierdzia! Bracia i Siostry!

 

Potrzeba nam wyobraźni miłosierdzia.

Bezbożni mówili: nam potrzebny Bóg ekonomii,

polityki siły i prawa. Nieprawda! A jednak na ostatnie

czasy Bóg zostawił nam swoje Miłosierdzie.

Jezu, ufam Tobie!

 

29.05.2014 r.

A jam widział Piotra Bardzo trudno było nam zrozumieć

rezygnację z urzędu Benedykta XVI.

Prawie zgorszeni byliśmy pierwszym

pozdrowieniem Franciszka – Buona notte!

Bo my mamy słowiańską duszę. Jesteśmy

wychowani na Sienkiewiczowym Quo vadis?

Patrzyliśmy na odchodzenie Jana Pawła II.

Stad nasze zawołanie: Z krzyża się nie schodzi!

Germanie myślą inaczej: Nie dam rady, odchodzę! Kończy się miesiąc maj, więc zanim zatrzymamy

się przy ostatnich chwilach Świętego Papieża,

przeczytajmy kilka zdań o śmierci Piotra według

opisu Sienkiewiczowego. Piotrowi ze względu na jego sędziwe lata

nie kazano nieść krzyża…

Twarz Piotra miała

w sobie tyle pogody i taką jaśniała radością,

iż wszyscy pojęli, że to nie ofiara idzie na stracenie,

ale zwycięzca… Patrzcie umiera sprawiedliwy,

który znał Chrystusa i głosił Jego miłość na ziemi…

Panie, kazałeś mi podbić ten gród, więcem go podbił.

Kazałeś mi założyć w nim stolicę swoją, więcem ją

założył. To Twoje miasto teraz, a ja idę do Ciebie,

bom się upracował bardzo… Zwrócił się po raz

ostatni ku miastu. Gniazdo zbrodni i siły,

szaleństwa i ładu, stało się prawem i pokojem

wszechpotężne, wieczyste… Odkupioneś jest i moje!

Piotr, modląc się, wyprostował się nagle, wyciągnął

wysoko prawicę i począł czynić znak krzyża,

błogosławiąc w godzinę śmierci urbi et orbi! Minął Nero jak mija wicher, burza, pożar, wojna i mór,

a Bazylika Piotra panuje dotąd z wyżyn watykańskich

miastu i światu.

Chryste! Ale komu Ty dałeś rządy nad tym światem?

Quo vadis, Polsko? Quo vadis, Europo? Przejdą

rządy, partie, wojny, ciemiężcy i tyrani, a ostanie tylko

krzyż nad światem.

A jam widział Piotra,

wspartego o krzyż…

 

30.05.2014 r.

Miłość nam umarła! Kardynał Wojtyła, gdy został wybrany na Papieża, miał 58 lat.

Był to człowiek zdrowy, wysportowany, mocny.

Można było mu wróżyć długiego pontyfikatu.

I tak rzeczywiście było. Zamach na Jego życie mocno osłabił zdrowie

Świętego Papieża. W każdej kolejnej pielgrzymce

zauważaliśmy, że Ojciec Święty jest słabszy, a coraz mocniejszy w swej posłudze.

Podpierał się laską, homilię głosił, siedząc,

mówił coraz mniej wyraźnie,

był coraz słabszy.

Widzieliśmy go jeszcze

w klinice Gemelli,

w papieskim oknie

w Niedzielę Palmową,

ale już nie mógł mówić. Pozdrowił nas tylko

gałązką palmową.

Nie był na Drodze Krzyżowej

w rzymskim Koloseum.

Był w kaplicy. Mocno

przytulał krzyż! Jego twarzy już nie widzieliśmy. Pielgrzymi z całego świata modlili się na placu

Piotrowym. W oknie Papieża paliło się światełko.

Tam w pokoju wielkiego Watykanu działo się

misterium życia i śmierci. Kończył się czas,

przestrzeń. Kończyła się wiara, spełniała się nadzieja,

zaczynała się wieczność.

Całe życie Was szukałem,

teraz Wy przyszliście do mnie. Dziękuję!

Pozwólcie mi odejść do Domu Ojca! W wigilię Święta Bożego Miłosierdzia, 2 kwietnia 2005 r.,

o godzinie 21.37 Miłość nam umarła. Co teraz? Wy będziecie mi świadkami! Księża wstawajcie! Odprawiajcie Msze! Płakali

dobrzy i źli. Znicze ze łzami ustawiali przy

kościołach, krzyżach, kilometrami wzdłuż ulic.

Potem był watykański pogrzeb, jedna róża na

cedrowej trumnie. Wiatr zamknął księgę. Amen. Pamięć zachować i tożsamość,

Bogurodzica nam pomoże,

a być świadkami miłosierdzia

pomóż nam, pomóż, Święty Boże.

 

 

31.05.2014 r.

Subito Santo I stało się!

W Niedzielę Bożego Miłosierdzia,

27 kwietnia 2014 r., Ojciec Święty

Franciszek ogłosił świętymi dwóch Papieży

Jana XXIII i Jana Pawła II,

a świadkiem tego wydarzenia

był Papież Senior Benedykt XVI.

 

W pierwszym odruchu nie podobało mi się,

dlaczego dwóch? Nie zasłużył nasz, aby był sam?

O wy głupi Galaci! Nasz święty wiedział, że tak będzie,

dlatego wybrał sobie imię Jana i Pawła.

Wystarczy przeczytać Ewangelię, aby zrozumieć,

że posłał ich po dwóch.

I byli we dwóch.

 

Ludzie z całego świata, różnych kolorów i języków.

Najczęściej słychać było Polaków.

Przyjechali tu z mazurkiem Chopina,

z polonezem i krakowiakiem,

i z biało-czerwoną na wietrze.

Polećcie, polećcie gołębie,

wysoko ponad obłoki,

gdzie tylko chwała i sława,

i gdzie Warszawa.

 

Odsłonili obraz Świętego Papieża,

ale Jego nie było. Znów gdzieś odszedł, w Dolomity, na Kasprowy czy w dolinę Mamre,

gdzie Abraham uwierzył, a Sara się śmiała.

Po krawędziach wieczności

poszedł nam Święty Ojciec

na majowe, pewnie na Korabkę

do Księżnej Łowickiej.

 

A oni tam w Rzymie tak długo śpiewali i tak nudnie.

Basiu, i starczy to Ci siły?

Tak, przecież On tu mnie

przyniósł przez dobrych ludzi.

Minęło, ale to nie po naszemu.

Nic to!

Szukajcie tego, co w górze!

 

Janie Pawle, teraz przyjdź

pośród świętych wywyższony.

Słowa swoje zamień w czyn.

Bóg niech będzie uwielbiony!

Niech zagrzmi ziemia, zagra róg,

bo nic nad Boga i któż jak Bóg?!

 

A ja pojadę do Stasia, do piątku

usiądę na ławeczce przy Świętym.

Zdrzemnę się trochę.

Niech te koszmary przeminą.

Jeszcze raz Matkę Boską poproszę:

I daj mi sen o łąkach umajonych,

gdzie jest Twój tron z Papieża złotych róż, a Święty nasz różańcem Cię pozdrawia:

Matuchno, już na zawsze jestem Twój!

 

Tylko mnie nie zbudźcie, aż się w Rzymie skończy

Gloria in excelsis, Deo!